Autorka listów, pielęgniarka z Bergen, pojechała niegdyś autobusem na wycieczkę zagraniczną. Wówczas zaprzyjaźniła się z kierowcą autokaru. Po powrocie do domu mężczyzna umówił się nawet z miłą - jak mu się wydawało - pielęgniarką. Później jednak - jak zwierza się załamany nerwowo kierowca - zaczęły przychodzić listy. - Pisała, że mnie kocha, jestem jej bogiem i chce ze mną spędzić resztę życia - relacjonuje. Norweg nerwowo zaczął reagować na dźwięk dzwonka i wizyty listonosza. Wyznania miłosne pielęgniarki przychodziły codziennie - w sumie uzbierało się grubo ponad tysiąc. Później kobieta zaczęła wydzwaniać do kierowcy. Głównie robiła to nocą. Teraz - jak żali się Norweg - nie może spać i pracować. - Boję się telefonu i każdego szmeru na klatce schodowej. Jestem wrakiem człowieka - wyznaje.