Pomieszczenie, w którym w mieszkaniu przy ulicy Junoszy doszło do wybuchu, było całe okopcone. Eksplozja była tak silna, że z zawiasów wyleciały drzwi. Policja twierdzi, że mogło nawet dojść do uszkodzenia ścian nośnych budynku. 74-letni właściciel mieszkania trafił z oparzeniami twarzy i rąk do szpitala. Nic mu jednak nie grozi. Właściciel mieszkania zeznał, że golił się w łazience, kiedy zauważył jak "zaczął palić się pojemnik z środkiem owadobójczym, który stał na pralce". - W pewnym momencie wszystko to wybuchło - powiedział. Mężczyzna próbował wytępić mrówki, które do mieszkania dostawały się kanałem wentylacyjnym. Jeszcze w środę rano policja utrzymywała, że puszkę włożył w otwór i podpalił. Po południu zaczęła z tej wersji się wycofywać. Trwa wyjaśnianie okoliczności wybuchu.