Zirytowany porażkami Partii Demokratycznej Grillo argumentuje tymczasem: "chcę odnowić ruch, który odebrał temu krajowi wszelką nadzieję na opozycję; na lewicy panuje pustka ideowa". "Kandyduję, by zaoferować alternatywę dla niczego"- oświadczył informując, że wkrótce zapisze się do partii. Satyryk i komik zapewnił zarazem, że tym razem mówi serio i weźmie udział w prawyborach przywódcy PD w październiku. "To nie jest farsa ani dowcip" - dodał Grillo ostro krytykujący kierownictwo największej siły centrolewicy za słabość i przyczynienie się do pogorszenia sytuacji w kraju. Grillo w ostatnich latach bezwzględnie krytykował - i to bez wyjątku - całą włoską klasę polityczną. Wiele ostrych słów kierował pod adresem liderów obecnej opozycji. Nic zatem dziwnego, że nie kryją oni teraz sceptycyzmu czy wręcz irytacji na wiadomość o tym, że chce stanąć na czele ich partii. Rzecznik PD Andrea Orlando, cytowany przez poniedziałkową prasę, oświadczył, że statut ugrupowania wyklucza "kandydaturę tego typu". "Aby być w partii trzeba przynajmniej trochę ją lubić" - dodał ironicznie. Jeszcze ostrzej wypowiedział się jeden z przywódców centrolewicy Piero Fassino. "Grillo nie utożsamia się z PD, a wręcz ją atakuje i znieważa" - zauważył. "Nie sądzę, by można było zaakceptować jego akces" - dodał. W minionych latach Beppe Grillo wystąpił z kilkoma inicjatywami politycznymi, w których uczestniczyły setki tysięcy Włochów. Zorganizował między innymi słynny "Vaffa Day" (od wulgarnego powiedzenia "idź do diabła"), przeciwko politykom. Złożył także w parlamencie obywatelski projekt ustawy, która zakazywałaby kandydowania osobom skazanym i ograniczałaby do dwóch liczbę kadencji parlamentarzysty.