Dziennik "Il Messaggero" podał, że w 1916 roku 7-letnia wówczas bohaterka tej historii otrzymała założoną na poczcie na swoje imię i nazwisko książeczkę mieszkaniową od ojca, który wyruszał właśnie na front. Wpłacił na nią swój żołd - 25 ówczesnych lirów. Mężczyzna zginął na wojnie. Dziewczynka, osierocona również przez matkę, wychowywana była przez krewnych. O książeczce oszczędnościowej całkowicie zapomniała. Dopiero przed kilkoma tygodniami, tuż po swych 102. urodzinach, kobieta znalazła książeczkę w domu rodzinnym swego ojca w mieście L'Aquila w Abruzji, w kufrze pełnym starych zdjęć. Staruszka, mieszkająca z jedną z córek w Wiecznym Mieście postanowiła odzyskać tę sumę. Sprawę powierzyła dwóm rzymskim adwokatom, specjalizującym się w odzyskiwaniu pieniędzy z dawnych książeczek oszczędnościowych. Przypadki takie - a jest ich niemało- są kierowane do narodowego banku włoskiego i ministerstwa finansów. Ten depozyt jest jednak wyjątkowy - ma prawie sto lat. Jego obecną wartość adwokaci oszacowali na około 100 tysięcy euro. Pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie wyznaczono na 21 lutego. W czasie tej rozprawy sąd rozpatrzy również kilka podobnych spraw odnalezionych po latach książeczek.