Ta operacja ma szlachetny cel. Ma pomóc naukowcom badającym dno Bajkału, bowiem razem z Putinem w batyskafie znalazłby się książę Monako Albert II. Książę ma jeden atut - fundację, która może sypnąć groszem. Zresztą premier Rosji, zanurzając się w głębinach jeziora, także musiałby jakąś sumę z państwowej kasy wysupłać. Dlatego członkowie Rosyjskiej Akademii Nauki już zdecydowali, że wyślą do Putina list z propozycją. Sprawa już jest głośna, ale Putin na razie milczy. Prawdopodobnie spece od wizerunku zastanawiają się, czy takie zejście na dno nie byłoby zbyt ryzykowne. W końcu, z politycznego punktu widzenia, sięgnąć dna to żaden sukces.