Uznano, że łacina w pismach i rozmowach jest "elitarna i dyskryminująca", ponieważ wielu obywateli po prostu nie rozumie tak trudnych pojęć jak "vice versa" (odwrotnie), "pro rata" (proporcjonalnie), czy też "e.g", tzn. "exempli gratia" (na przykład). Nawet słówko "via" (przez) stało się tabu. Ta delegalizacja łaciny wywołała sprzeciw świata nauki. Profesor Mary Beard z uniwersytetu Cambridge uznała ją wręcz za "lingwistyczny ekwiwalent czystek etnicznych". Zachwyceni pomysłem lokalnych władz są natomiast uczestnicy "Kampanii na rzecz prostego angielskiego". Ich zdaniem przedstawiciele władz używają łacińskich zwrotów tylko po to, żeby pokazać, jacy są ważni.