- Próbowałem utrzymać równowagę, walczyłem z prądami. Na dnie jest piasek, skały, muł i szlam. Szło mi się dość ciężko - mówił dziś Scott. W czasie marszu doszło do jednego incydentu - śmiałek niemal wpadł do znajdującej się na dnie rozpadliny. Uratowała go lina zabezpieczająca. Co do słynnego potwora z Loch Ness, Scott stwierdził, że go nie spotkał. Widziałem tylko dwie ryby - podsumował strażak. W przeszłości Scott w różnych akcjach charytatywnych zebrał już wiele setek tysięcy funtów dla potrzebujących.