W czerwcu 2013 roku w Gliwicach doszło do odkrycia na światową skalę. Podczas budowy Drogowej Trasy Średnicowej na Śląsku natknięto się na groby datowane na koniec XV lub początek XVI wieku. Szczątki 44 osób były pochowane w bardzo nietypowy sposób. Pochowanym odcięto głowy i ułożono je między nogami lub na dłoni. Kości niektórych osób były nadpalone. Znalezisko okrzyknięto mianem "wampirów z Gliwic". Tego typu pochówek był bowiem stosowany w średniowieczu w sytuacjach, kiedy dochodziło do podejrzenia wampiryzmu. Dentyści nie mają wątpliwości: To nie wampiry Teraz dentyści z Dentim Clinic Medicover we współpracy z Muzeum w Gliwicach poinformowali o przebadaniu szczątków "wampirów". Z ustaleń ekspertów wynika, że pochowane osoby, choć ciążyło na nich takie oskarżenie, nie były wampirami. - Najpierw czaszki trafiły do naszej pracowni radiologicznej na specjalnie zaprojektowany "czaszkostół", który umożliwił wykonanie RTG i tomografii 3D. W ten sposób mogliśmy zobaczyć strukturę zębów, przebieg kanałów korzeniowych, a także budowę kości - mówi lek. dent. Sebastian Pawelec, chirurg stomatolog z Dentim Clinic Medicover w Katowicach. Z badania wynika, że "wampiry" miały zęby w bardzo dobrym stanie - z minimalną próchnicą. - Wyraźnie widać, że zęby były intensywnie ścierane ze względu na odmienną dietę i sposób przygotowania posiłków. Dużą rolę zapewne odegrał także stres i to zarówno ten związany z warunkami społecznymi, w jakich żyły osoby odrzucone przez społeczeństwo, jak również związany ze zdrowiem - wskazuje z kolei lek. dent. Marta Szymańska-Pawelec. Czy były to zęby "wampirów"? Stomatolodzy już teraz nie pozostawiają złudzeń. - Mimo że mieliśmy do czynienia z pochówkiem atypowym, to problemy stomatologiczne, jakie zaobserwowaliśmy, analizując zęby tzw. "wampirów", są bardzo typowe. Nieco jednak różni się ich skala. W obecnych czasach widzimy, nie tylko rozleglejsze zmiany próchnicowe i ich powikłania, ale także częściej występują wady zgryzu. Z kolei skala starcia zębów jest zbliżona, jednak przyczyny tego znacznie się różnią - komentuje dr Sebastian Pawelec.