Podczas wykopalisk archeolodzy natrafili na kilka krzemiennych siekierek, liczne ułamki glinianej ceramiki, a nawet na kilka naczyń zachowanych w całości. - Natrafiliśmy na kilkadziesiąt jam zasobowych na żywność lub odpadki oraz innych, które mieszkańcy osady wykopali w różnych celach. Prócz typowych jam natknęliśmy się też na duże obiekty wykopane przy pobierania lessu, używanego do lepienia naczyń czy wylepiania chat - powiedziała Mianowska. Wśród fragmentów ceramiki, naukowcy natrafili na ułamki ze zdobieniami charakterystycznymi dla kultur: ceramiki wstęgowej rytej oraz pucharów lejkowatych. Oznacza to, że wzniesienie w dolinie rzeki Dłubni, między obecną ul. Okulickiego a szpitalem im Rydygiera, mogło być zamieszkiwane przez ludzi już ok. 6,5 tys. lat temu. Ludzie tych kultur zajmowali się głównie uprawą zbóż i hodowlą. Przedstawiciele kultury ceramiki wstęgowej rytej uprawiali m.in. pszenicę, jęczmień i żyto; hodowali bydło, trzodę chlewną, owce i kozy. Osiedlali się na urodzajnych glebach lessowych w dolinach rzek. Mieszkali przeważnie w otwartych osadach, składających się z pojedynczych wolnostojących domów. Dopiero w późnej fazie tej kultury wznoszono duże osady, złożone z wielkich domów na planie prostokąta o długości 30-40 m i 4-6 m szerokości. Zmarłych grzebano w obrębie osad, często w jamach odpadkowych. Obydwa pochówki odsłonięte w trakcie badań prowadzonych w sąsiedztwie ul. Okulickiego mają nieco innych charakter. - W tym przypadku zwłoki nie zostały złożone do jamy zasobowej czy też jamy, w której ten ktoś mieszkał, a potem ją zasypano. Co ciekawe, były to jamy wykopane celowo jako groby. Były dużo głębsze niż pozostałe obiekty gospodarcze wykorzystywane przez tych ludzi na co dzień - powiedziała Mianowska. Na groby natrafiono w obrębie prehistorycznej osady, ale na razie naukowcy nie potrafią rozstrzygnąć, czy było tak już w momencie pochówku zmarłych. - Sprawa rozstrzygnie się po ustaleniu chronologii poszczególnych obiektów stanowiska. Być może zmarłych pochowano poza ówczesną osadą, w miejscu, na które nałożyły się obiekty z innych okresów, wcześniejszych lub późniejszych - tłumaczyła archeolog. Od wiosny przebadano 30 arów terenu. Jest szansa, że jeszcze w tym sezonie naukowcy rozpoczną eksplorację następnej działki o powierzchni 100 arów. Nie wykluczają, że natrafią tam na dalszy ciąg osady. Pochodzące z badań przedmioty trafią do magazynów oddziału Muzeum Archeologicznego w Krakowie-Branicach.