Jak podaje państwowa gazeta "Beijing Youth Daily", zoo zastąpiło egzotyczne zwierzęta pospolitymi gatunkami. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak rozczarowany 6-latek podszedł do swojej mamy i żalił się, że lew w klatce szczekał na niego. Lwem okazał się być mastif tybetański z charakterystyczną, bujną sierścią. - Zoo zupełnie nas oszukało - skarżyła się mama chłopca, pani Liu. Jak relacjonowała, za wejście do ogrodu zapłaciła 15 juanów, czyli przeszło 7 złotych. Podmieniono także kilka innych zwierząt. Lisy polarne trzymano w wybiegu dla lamparta, pies imitował wilka, a nutrie trzymano w terrarium węży. Dyrekcja ogrodu zoologicznego tłumaczy, że prawdziwy lew został zabrany do zakładu hodowlanego. Z kolei pies należał do jednego z pracowników i był trzymany w zoo tymczasowo ze względów bezpieczeństwa. Zoo w Luohe prawdopodobnie nie otrzymało nigdy państwowej zgody na pobieranie opłat za bilety wstępu