Kiedy Harry Fairweather jest wprowadzany przez swoją mamę do sklepu, rozlegają się sygnały alarmowe, jak gdyby ktoś wychodził bez uiszczenia zapłaty za towary. Zakłopotani całą sprawą lekarze doszli do wniosku, że emituje on fale magnetyczne, które są odbierane przez czujniki alarmowe. Jego matka musiała go pewnego razu rozebrać, żeby udowodnić, że nic nie ukradli. Personel sklepów w najbliższej okolicy przyzwyczaił się już do magnetycznego bobasa. Szef jednego z okolicznych supermarketów powiedział dziennikowi, że kiedy zaczyna dzwonić alarm, nikomu nie drgnie nawet powieka. Mówimy po prostu "cześć Harry".