Cały incydent był zaplanowaną akcją protestu wobec traktowania zwierząt w rzeźniach, jednakże nie spotkał się on ze zrozumieniem organizacji broniących praw zwierząt, po naciskach których grupa studentów została usunięta z portalu. Nie pomogła nawet argumentacja, iż kot został humanitarnie uśpiony z powodu choroby. "Aktywiści" czują się zawiedzeni reakcją na ich protest oraz nie potrafią zrozumieć dlaczego usunięto ich konta z Facebooka. - Chcieliśmy zwrócić ludziom uwagę na to co wsadzają do ust - tłumaczy ideę protestu Laura Boge Mortensen, jedna z uczestników akcji , na co dzień wydawca gazety studenckiej na tematy kulinarne. - To hipokryzja, dbamy i wydajemy miliony na nasze zwierzęta, podczas gdy konsumujemy inne nie dbając o ich warunki życia oraz śmierci. Czym różni się zjedzenie kota od świni? Co w tym złego? Co to za przestępstwo? - pyta Laura Boge Mortensen. Pomimo swoich twierdzeń przyznaje, że cała grupa miała opory wobec zjedzenia kota. - W sumie smakuje jak kurczak - dodaje. Zdaniem szefa duńskiej organizacji ochrony zwierząt był to "najgorszy ze sposobów zwrócenia społecznej uwagi na problem traktowania zwierząt". Jednocześnie dodaje, iż natychmiastową akcję organizacji spowodowało wiele doniesień ws. studentów.