Szwajcarskie Ministerstwo Rolnictwa nazwało amerykański dokument groteskowym. Wynika bowiem z niego, że amerykańscy specjaliści od żywności nie mają najmniejszego pojęcia o produkcji sera. Dziury w nim nie są wcale dla ozdoby i nie da się ich zmniejszyć ot tak sobie. Jest to po prostu produkt uboczny - dwutlenek węgla, który wydzielają mlekowe bakterie. Zmniejszenie dziur jest możliwe tylko i wyłącznie przez wcześniejsze przerwanie procesu dojrzewania sera, a to zmieniłoby jego smak. Ale Amerykanów to najwyraźniej nie obchodzi. Dla nich liczy się to, że ser z mniejszymi dziurami łatwiej dawałby się ciąć w plasterki w przemysłowych krajalnicach. Bo to właśnie jedyny zarzut stawiany przez amerykańską administrację serowi z dużymi dziurami, który zacina krajalnice.