Wezwani na miejsce strażacy nawiązali kontakt z włamywaczem i przystąpili do wykuwania otworu w kominie, ale zanim im się udało, mężczyzna przestał odpowiadać. Gdy go wydobyto, już nie żył. - Kto sądzi, że uda mu się jak świętemu Mikołajowi wejść do domu przez komin, jest w błędzie. W rzeczywistości komin jest zamknięty na dole dużym metalowym talerzem, więc nie da się przez niego przejść. Jest tam zaledwie 10-centymetrowa szczelina - tłumaczył jeden ze strażaków.