59-letni rencista od 2005 roku regularnie zgłaszał się do lekarzy, symulując najrozmaitsze choroby, w tym m.in. obrażenia wewnętrzne i urazy czaszki. Wpadł, gdy ordynator kolejnej kliniki powziął podejrzenia i zawiadomił policję. Na pierwszym przesłuchaniu "chory z urojenia" przyznał się jedynie do sześciu przypadków symulowania. Wkrótce ustalono jednak faktyczną skalę wyłudzeń, których się dopuszczał. Przeciwko renciście wszczęto śledztwo.