Dokonał tego przed sądem w Muenster, wyrażając skruchę i przepraszając swoje "ofiary i ich rodziny". Zarzuty prokuratorskie wobec "dyplomaty" obejmują fałszowanie dokumentów i oszustwa oraz pranie pieniędzy w latach 2004-2008. Swym amerykańskim i niemieckim partnerom w interesach mężczyzna skutecznie wmówił, że jest ONZ-owskim dyplomatą, osadzonym w areszcie domowym. Właśnie ów areszt miał być przeszkodą w dostępie do wielkiej fortuny, zgromadzonej jakoby przez oszusta w rozmaitych funduszach inwestycyjnych. Poza tym "dyplomata" twierdził, że jest ... egzekutorem masy spadkowej po Saddamie Husajnie. Ale żeby móc położyć rękę na miliardach pozostawionych przez irackiego dyktatora, musiał najpierw "wykupić się" z owego nieszczęsnego aresztu domowego. Znaleźli się tacy, którzy w to wszystko uwierzyli i w zamian za obietnice ogromnych zysków wspierali "dyplomatę" milionowymi sumami. Przez kilka lat oszust prosperował znakomicie. Wpadł, gdy urząd skarbowy zainteresował się luksusową, wartą wiele milionów euro willą, którą wybudował sobie ów skromny kupiec z Muenster. Dziś okazuje skruchę, ale po zatrzymaniu kontynuował swe oszustwa z celi w areszcie. Proces "dyplomaty" ma się rozpocząć 30 listopada.