Zasłanianie ciała Shelina Zahra Jonuhammed, laureatka nagrody za najlepszy kobiecy blog muzułmański w Wielkiej Brytanii (www.spirit21.co.uk) i felietonistka "The Guardian", mężatka, nosi chustę. Zwykle jasną. Maluje też duże, piękne oczy. "Noszenie i sposób noszenia chust w islamie zostaje ostatnimi czasy wykorzystywane do tego, by poprzez stopień zakrycia określać swoją religijność, a to nie o to chodzi. Nakazem jest skromność, która ma dotyczyć obu płci". Maria, konwertytka na islam, Czeszka, nie nosi chusty. Ma piękne, jasne włosy. Przestrzega wszystkich pięciu filarów islamu, ale jej strój nie rożni się niczym od strojów otaczających ją studentek z londyńskiej School of Oriental and African Studies, gdzie ją spotkałam na zajęciach z "Współczesnych trendów w islamie". Przeszła na islam przed paroma laty. "Nie noszę chusty, bo nie uważam, że muszę. Są sytuacje, w których ją nakładam, czyli kiedy wybieram się do meczetu, ale poza tym nie, bo poprzez noszenie chusty byłabym bardziej widoczna, wyróżniałabym się, a przecież nie o to chodzi. Poza tym chusta to rzecz kulturowa, w mojej kulturze, europejskiej, bo stąd pochodzę, nie jest ona częścią wiary". Koran, muzułmańska święta księga uważana przez wyznawców islamu za spisane słowo Boże, nie wspomina nic o chustach. Jeden z wersetów mówi, że kobiety mają zasłaniać swoje ozdoby, co jest rozmaicie rozumiane przez muzułmanki całego świata. Interpretacja tego zapisu koranicznego zależy od substratu kulturowego, szkoły prawa, szerokości geograficznej, nurtu islamu, lokalnych tradycji. To, co ma być bezwzględnie zasłonięte nosi w terminologii prawa islamskiego nazwę awra (czyt. aura) i oznacza miejsce wstydliwe. Różni prawnicy muzułmańscy różnie interpretują to określenie. Najbardziej restrykcyjna ortodoksyjna interpretacja mówi, że awra to niemal całe ciało, najłagodniejsza - że należy zasłaniać to, co się zwykle zasłania. Dlatego w Londynie, w którym ściera się wiele nurtów i tradycji islamskich można spotkać kobiety w dżilbabach (rodzaju płaszcza zakrywającego ciało), ale i dziewczyny w chustkach, wąskich dżinsach z odsłoniętymi pępkami. Każda z nich zapytana, czy jest praktykującą tradycyjną muzułmanką odpowie, że tak. Wielość żon - wielość teściowych "Zapytałam mojego męża, czy chciałby mieć jeszcze jedną żonę" - powiedziała Shelina - "ale nie chciałby. Stwierdził ze śmiechem, że jedna w zupełności mu wystarczy. Aż nadto". "Dwie żony, to dwie teściowe" - przypomniał roztropnie imam Hasan, który pragnął zachować anonimowość, ponieważ pracuje w jednym z najbardziej strzeżonych więzień Wielkiej Brytanii. Abstrahując od groźby posiadania dodatkowej teściowej, okazuje się, że w krajach islamskich wielożeństwo, poza wsiami, właściwie nie istnieje. W niektórych jest zabronione przez prawo (Tunezja, Maroko), a w tych, w których jest dozwolone prawnie, też nie jest częste. Głównym powodem są finanse, bowiem w islamie mąż jest odpowiedzialny za utrzymanie domu i żony, jeśli tego nie robi, żona może wystąpić o rozwód. Znane są przypadki kobiet, które decydowały się na ten krok, dlatego że ich status finansowy po zamążpójściu nagle się obniżał. Sędziowie w podobnych sytuacjach mogą nakazać mężom podniesienie poziomu życia żony, jednocześnie prosząc o dostarczenie odpowiednich dokumentów do wglądu sądu (czy, na przykład, przedstawienia rachunków). "Kobieta, która decyduje się podjąć pracę ma pewien istotny przywilej - może wszystkie zarobione pieniądze zatrzymać dla siebie" - mówi imam - "mężczyzna musi zarobić na dom, dzieci, na rachunki i nie ma prawa żądać od kobiety żadnego wkładu finansowego. Dlatego też mężczyzna więcej dziedziczy, bo to na nim będzie spoczywał obowiązek utrzymania rodziny, nie na kobiecie. Chciałbym, żeby islam nakazywał taką troskę o mężczyznę". "Nie wyobrażam sobie mieć więcej niż jedną żonę" - powiedział redaktor naczelny "Islamist digest" Mahan, który jest przedstawicielem radykalnego odłamu islamu. "Nie wyobrażam sobie, że mógłbym dzielić swoje uczucia między dwie kobiety". Koran zezwala na wielożeństwo. Jeden z wersetów mówi o tym, że mężczyzna może mieć dwie, trzy, a nawet cztery żony. Jednak, co podkreślają moi rozmówcy, kilka wersetów dalej jest w Koranie napisane, że Bóg nakazuje traktować wszystkie żony identycznie, a że nie jest to możliwe, dlatego zaleca posiadanie jednej. Feminizm islamski Jest jednak druga strona medalu - ponieważ islam występuje w bardzo wielu kulturach, nasiąka nimi i jest różnie realizowany. Islam europejski jest inny od azjatyckiego. Muzułmanin z Delhi inaczej żyje niż muzułmanin w Berlinie czy Teheranie. Został inaczej wychowany. W kulturach patriarchalnych kobieta zajmuje poślednie miejsce w rodzinie i nie jest traktowana na równi z mężczyzną. Przykładem takiego kraju jest Arabia Saudyjska z nowelistycznym nurtem islamu zwanym wahhabizmem. Kobiety w Arabii Saudyjskiej mają niewiele praw. Dopiero niedawno zezwolono im na posiadanie dowodów osobistych. W Sudanie kobiety poddawane są barbarzyńskiemu zwyczajowi obrzezania łechtaczki. Nie jest to zwyczaj islamski, ale lokalny, który pod islam podciągnięto, by legitymizować stary obyczaj. Na pakistańskich prowincjach zdarza się, że dochodzi do tzw. morderstw honorowych, których ofiarami są kobiety. Ich zbrodnią było zakochanie się w niewłaściwym mężczyźnie lub współżycie przed ślubem, mimo że Koran zabrania zabijania. W odpowiedzi na kultury patriarchalne narodził się islamski feminizm. Islamskie feministki głoszą, że Koran mówi o równouprawnieniu płci, nie nakazuje noszenia chust, a zatem nie można nikogo do tego przymuszać. Nawołują do reinterpretacji niejasnych czy spornych wersetów Koranu, uważając, że niektóre z nich mają znaczenie jedynie historyczne. Pojawiły się też kobiety, które, jak w judaizmie reformowanym czy protestantyzmie, przejęły role kapłanów prowadzących modlitwy. Lily Zakija Munin, aktywistka islamska, podkreśla, że społeczeństwa muzułmańskie nie są przygotowane do reinterpretacji Koranu, dlatego że zatrzymały się kulturowo na etapie struktur patriarchalnych, krzywdzących kobiety. "Mamy do czynienia z konfliktem muzułmanie kontra islam" - twierdzi. Islamskie feministki podkreślają rolę edukacji w zwalczaniu kulturowych naleciałości, które krzywdzą kobiety. I jak mówią, nadzieja dla nich leży w bardzo prężnie rozwijającym się islamie europejskim. Aleksandra Łojek-Magdziarz, Link Polska Magazine