Marki własne, czyli sygnowane nazwą danej sieci, stanowią już kilkanaście procent rynku. Są to najczęściej tańsze - nawet o 30 proc. - zamienniki znanych produktów spożywczych. Znajdziemy wśród nich słodycze, sery, jogurty, napoje, ale także przetwory owocowe, warzywne i mięsne. Oczywiście, znajdziemy wśród nich również kosmetyki i środki czystości. Odpowiedzialność za produkt Pierwszym powodem ich niskiej ceny jest brak konieczności "płacenia za markę" - produkty private label, nawet dostarczane przez znanych producentów, nie są sprzedawane pod ich nazwą. Przykładem może być cola z Biedronki - produkowana przez Hoop Polska, jednak wyraźnie tańsza od Hoop Coli. Podobnie, jeśli uważnie przeczytamy etykiety, znajdziemy wśród marek własnych artykuły Mlekovity czy Bakomy. Co ciekawe, sieci nie zawsze podają faktyczną nazwę producenta - podmiotem zapisanym na etykietce może być np. Carrefour , a fizycznie za wytworzenie towaru odpowiadać może np. Lubella. Jest to zgodne z prawem i jednocześnie przerzuca na podany na opakowaniu podmiot (czyli właśnie sieć) odpowiedzialność za produkt. Coraz bardziej restrykcyjne normy Głównymi dystrybutorami marek własnych są dyskonty (niemal 60 proc. rynku), jednak w ciągu ostatniego roku coraz więcej sieci - nawet małych sklepów i delikatesów - wprowadza produkty pod swoim logo - sama Żabka oferuje ich niemal 100. Jest to skutkiem wzrastającego od dwóch lat zainteresowania Polaków towarami private label, idącego w parze ze stopniową poprawą ich jakości. Zeszłoroczna kontrola Państwowej Inspekcji Handlowej wykazała ogromny postęp w tej kwestii. Spośród sprawdzonych w 588 sklepach produktów, jedynie 8 proc. wzbudziło wątpliwości. Należy dodać, że lokale i artykuły do kontroli wybierano pod kątem liczby skarg w latach minionych oraz wyników poprzednich inspekcji. Najwięcej uwag pojawiło się odnośnie oznakowania opakowań - produkty często zawierały składniki niedeklarowane na etykiecie (np. dodatki wiążące wodę w wędlinie) lub odwrotnie - nazwa danego towaru nie odpowiadała jego rzeczywistemu składowi (np. napój "jabłko-mięta" nie zawierał mięty, a jedynie aromat identyczny z naturalnym). Często sprzedawcy zmieniali też daty przydatności do spożycia nawet o kilkadziesiąt dni w stosunku do tych, które podał producent. Na szczęście, ze względu na coraz bardziej restrykcyjne normy, jest to zjawisko coraz rzadsze. Zdobywanie prestiżu Bez wątpienia produkty private label stają się coraz atrakcyjniejsze dla nas, konsumentów. Sieci, nie chcąc nadszarpnąć swojego wizerunku - budowanego często latami - przykładają coraz więcej starań do zapewnienia jak najlepszej jakości sygnowanych przez siebie towarów. Jednocześnie nie jest to dobrą informacją dla małych producentów - ze względu na wielkość produkcji ich koszty są wyższe, co automatycznie przenosi się na cenę produktu. W momencie, w którym przykładowo nabiał marki własnej w Auchan kosztuje średnio o złotówkę mniej niż Piątnicy lub Mlekovity, mniejsi przedsiębiorcy są zmuszeni do obniżania swoich cen do granic opłacalności. Co ciekawe, sieci nie reklamują swoich produktów w drukach reklamowych. Gazetki promocyjne zawierają jedynie markowe produkty - co możemy sami łatwo sprawdzić na portalach typu promocyjni.pl , gdzie można porównać różne ulotki i oferty. Ma to na celu budowanie jak najlepszego wizerunku sklepu i zdobywanie prestiżu wśród klientów, których przyciągają znane nazwy. Dagmara Trembicka