To beskidzkie schronisko wygląda jak z bajki. Każdy chciałby spędzić tu noc
Każde górskie schronisko ma swój niepowtarzalny urok. Jednak kompleks na przełęczy Pustevny wyróżnia piękno secesyjnej architektury - zachwycającej, zapraszającej do bajkowego świata i zachęcającej do powrotu w ten wyjątkowy region Beskidów.

Przełęcz Pustevny to malownicza część Beskidu Śląsko-Morawskiego należąca do Czech. I choć na próżno wypatrywać tu majestatycznych szczytów, spacer po szlakach gęsto pokrytych świerkowymi lasami może zmienić się w odkrywczą przygodę.
Wszystko za sprawą kolorowych domków ukrytych wśród drzew. Budynki powstały z miłości do kultury ludowej ich autora, słowackiego architekta Dušana Jurkoviča. Artysta bacznie studiował budownictwo Moraw, szukając inspiracji dla swojego dzieła.
Projektując kompleks schronisk na przełęczy Pustevny, pewnie nie zdawał sobie sprawy, że z czasem chaty zyskają miano jednych z najpiękniejszych schronisk w Europie, a nawet na świecie. Libušín i Maměnka zostały udostępnione turystom w 1899 roku.
Schronisko Jurkovića. Lata świetności i ogromny pożar
Przez ponad rok służyły wędrowcom, na zmianę przeżywając czasy świetności i całkowitego zastoju - jak chociażby ten podczas I wojny światowej. W latach 20. i 30. XIX wieku przełęcz Pustevny znów stała się jednym z najchętniej odwiedzanych regionów na mapie Beskidu Śląsko-Morawskiego.
I choć oferta noclegowo-gastronomiczna poszerzyła się o nowoczesne hotele i luksusowe restauracje, klimat schronisk Jurkoviča pozostał niepodrabialny.
Architektoniczne połączenie secesji ze sztuką ludową cieszyło oczy i dawało schronienie podróżnikom przez ponad sto lat. Niestety, po upływie wieku pożar zmienił w zgliszcza jeden z najważniejszych projektów Jurkoviča - schronisko Libušín.
- Zabytkowy budynek, jedno z największych dzieł architekta Dušana Jurkoviča, niemal doszczętnie spłonął w marcu 2014 roku. Rozległy projekt odbudowy Libušína obejmował także przyległy budynek Pustevenkę. Kompleks drewnianych budowli Jurkovica w Pustevnach stanowi wyjątkowe dziedzictwo kulturowe regionu. Rekonstrukcja Libušína należała do najważniejszych tego typu przedsięwzięć w Czechach - relacjonowała dla "Gazety Pomorskiej" Anna Gruszczyńska z warszawskiego oddziału CzechTourism.
Jednak Czesi zakasali rękawy i w zaledwie sześć lat odbudowali zabytek wpisany na listę dziedzictwa narodowego ich ojczyzny. Nieocenionym źródłem informacji, z którego korzystali architekci, były historyczne zdjęcia. Za ich pomocą przywrócono pierwotny charakter budowli.
Dzięki misternej pracy rzemieślników, ściany Libusina znów zamalowano barwnymi ornamentami, sgraffito z motywami wołoskich i słowackich legend oraz freskami autorstwa Mikołaja Aleša. Tynk pokryły farby wyprodukowane na bazie oleju lnianego i naturalnych pigmentów. Dość powiedzieć, że zostały przygotowane według oryginalnej receptury.
Odrestaurowane wnętrze zachwyca. Być może dlatego, że nie odbiega daleko od oryginału. Fikuśne zdobienia, snycerskie detale, meble i lampy niczym ich pierwowzory z secesyjnych czasów przenoszą odwiedzających do XIX wieku. Kolorowo wykończone fasady zarówno Libušína, jak i Maměnki przebijają przez zieleń świerków, zapraszając do swoich wnętrz zmęczonego i zgłodniałego piechura.
Schronisko na przełęczy Pustevny - zwiedzanie
Nawet jeśli nie planujesz noclegu w kompleksie budowli Jurkoviča, warto zajrzeć do Libušína na zwiedzanie. Wizyta trwa około 40 minut, jest bezpłatna, a spacer po wnętrzach wyjątkowego schroniska odbywa się wyłącznie z przewodnikiem.
Na teren przełęczy można dostać się kolejką linową lub samochodem. Dobrym pomysłem jest również dotarcie do schroniska pieszo. Kilka kilometrów, które jest do pokonania, przejdą nawet niewprawni wędrowcy.
Teren jest przystosowany do poruszania się osób z niepełnosprawnością ruchową. W okolicy znajdują się również bar, sklep z pamiątkami oraz kilka punktów gastronomicznych. Te ostatnie są świetnym miejscem na odpoczynek po intensywnym zwiedzaniu pereł ludowej secesji.