- Wieczorem dzwonił do swojej żony mówiąc, że wszystko w porządku i znalazł pracę. Mieszkał z jakimiś innymi ludźmi, nie powiem dokładnie czy znajomi czy nie... Wyszedł przejść się na papierosa i zniknął. Dwa dni później dowiedzieliśmy się że spotkał patrol policyjny i powiedział, że go pobito i okradziono. Zaprowadzili go do szpitala i tam słuch o nim zaginął zupełnie. W tym samym dniu dowiedzieliśmy się też że odnaleziono jego zwłoki na bocznicy w metrze - wspomina Dominik K. - kuzyn Polaka.