Rosie Swale Pope wyruszyła z domu w Tenby w Pembrokeshire w 2003 roku. Przeszła Europę, Rosję, Azję i Amerykę Północną, w sumie zaliczyła 12 krajów. W trakcie wyprawy krzewiła świadomość o groźbie raka prostaty - chorobie, która w 2002 roku zabrała jej męża; zbierała też pieniądze na rzecz dzieci z Kiteża. Kiteż, kilkaset km od Moskwy, to osada, gdzie wypracowana została pionierska formuła rosyjskiej wioski dziecięcej. W Rosji, według nieoficjalnych danych, może być aż 800 tys. sierot, większość w zinstytucjonalizowanych sierocińcach. Społeczność Kiteża sama zbudowała swoją osadę. Mieszka w niej 11 rodzin, w skład których wchodzi 35, w większości adoptowanych, dzieci. Wspólnota osady we współpracy z grupami wsparcia w Wielkiej Brytanii zapoczątkowała też skupiające się na dziecku metody terapeutyczne. Pani Swale Pope, bez wspierającej ją ekipy i z niewielkim jedynie funduszem szła przez świat, ciągnąc za sobą niewielki wózek z zapasem jedzenia i biwakując przy drogach. W podróży zużyła 45 par butów, przeżyła zderzenie z autobusem i złamanie żeber, dwa razy zapalenie płuc i raka piersi. Omal nie utonęła na Syberii, gdzie musiała też uciekać przed stadem wilków; wytrzymała 62 stopnie mrozu na Alasce. Po drodze odrzuciła też 29 propozycji małżeństwa. Rosie Swale Pope miała za sobą już niezłe doświadczenie, zanim wyruszyła w tę podróż - w latach 70. ukończyła regaty dookoła świata, rodząc po drodze syna i wywołując zamieszanie, kiedy żeglowała nago przez tropiki. Przemierzyła też konno 4800 km przez Chile.