W Hiszpanii, przy drodze między Segowią i Avilą, uwagę kierowców zwrócił pies, szaro-biały mieszaniec, którego przez wiele dni widywali stale w tym samym miejscu: leżącego przy zwłokach innego kundelka, zabitego przez samochód. Gdy niektórzy zatrzymywali się, próbując stamtąd zabrać wychudzonego pieska - była to roczna suczka - uciekał. Gdy odjeżdżali, wracał i kładł się przy zabitym towarzyszu. Najczęściej przejeżdżający tą drogą, m.in. kierowcy autobusów, po jakimś czasie zaczęli telefonować pod numer stowarzyszenia opieki nad zwierzętami "Schronisko". Prosili o zajęcie się zwierzęciem, którego zachowanie wzruszyło wielu. Obawiali się, że suczka również zginie pod kołami. Woluntariusze ze "Schroniska" próbowali trafić zwierzę strzałkami z zastrzykiem usypiającym. Suczka była czujna i uciekała. Udało się dopiero trzeciego dnia. Nazwali ją Dulcynea. Teraz, odkarmiona, czeka w psim hotelu "Schroniska", aż ktoś ją zaadoptuje.