Reakcję władz ligi spowodowały liczne protesty konserwatywnych kibiców tego sportu w Indiach, którzy uznali stroje oraz zachowanie cheerleaderek jako wyzywające oraz obraźliwe. Przeciwko tego typu dopingowi protestowali nie tylko zniesmaczeni kibice, w protest zaangażowały się również partie politycznie. Konserwatyści z nacjonalistycznej, hinduistycznej partii Shiv Sena protestowali np. przeciwko nagości będącej przejawem złego smaku oraz wyzywającej seksualności ruchów. Natomiast przedstawiciele lewicowych ugrupowań za cel ataku obrali "bezmyślne kopiowanie wzorów zachodniej kultury". W efekcie jedna z drużyn ośmio-zespołowej ligi (wycenianej na 1mld. dol.) zrezygnowała z zatrudniania, zazwyczaj pochodzących z zagranicy cheerleaderek, natomiast pozostałe drużyny wybrały jedynie mniej skąpe stroje oraz mniej wyzywającą choreografię. Jedynie drużyna Bangalore Royal Challengers, której gościnnie pomagają cheerleaderki waszyngtońskiej drużyny baseballowej Redskins postanowiła nic nie zmieniać. Dla kibiców cricketa będącego najpopularniejszym sportem w Indiach zachowanie cheerleaderek było już po prostu przesadą. - Poza grą, która jest najważniejsza, bębny, ogłuszająca muzyka oraz gwiazdy Bollywood na trybunach w zupełności kibicom wystarczą - mówi właściciel Delhi Daredevils, który zrezygnował z kontrowersyjnego dopingu. - W odpowiednim czasie oczywiście będziemy otwarci na tego typu doping - dodaje. Władze ligi poprosiły też policję o pilnowanie, przy okazji spotkań, stroju oraz zachowania zagrzewających drużyny do walki grup. Policja nie odnotowała jak dotąd żadnych niestosownych sytuacji, także stroje zostały odpowiednio zmienione - raportowała.