- Był z tyłu i nie widziałem czy gryzie kajak, czy tylko uderza głową. Nie zależało mi jednak, żeby się przekonać o jego możliwościach - racjonował mężczyzna. - Zacząłem więc walić go wiosłem i to całkiem mocno. Celowałem między oczy, ale nie chciał odpłynął - dodał. W końcu po 15 minutach zmagań, mężczyźnie udało dopłynąć się do brzegu.