- To było jak porażenie prądem. Ostre pazury wbiły się w moja głowę. Czułem jakbym miał na niej kilkanaście kilogramów - relacjonowała atak drapieżnika jedna z ofiar. Tylko w ostatnim czasie miejskie służby odnotowały co najmniej kilka podobnych przypadków. Wciąż nie do końca wiadomo, dlaczego sowy tak się zachowują.