Nikt nie potrafi zlokalizować źródła zapachu. Bogaci mieszkańcy South Street Seaport chodzą i kręcą zatkanymi nosami, nie mając pojęcia dlaczego w ich modnej i dotychczas przyjemnej dzielnicy zaczęło śmierdzieć rybą. Zamieszkała w South Street Port pani Ellen Murphy biadoli na łamach "New York Post": - powinniśmy być eleganccy i trendy, a zamiast tego śmierdzimy rybą! Na dobrą sprawę - przypomina "NYP" - przez jakiś czas nie było nawet wiadomo, czy to właśnie rybą śmierdzi. Lokalni mieszkańcy, poruszając wrażliwymi nosami, zastanawiali się, czy to nie aby "zdechły szczur", "śmierdzący ser" bądź "ścieki". Podejrzewano nawet artystów, którzy w lokalnej galerii wystawili spreparowane ludzkie zwłoki (nadając, notabene, wystawie wymyślny tytuł "Zwłoki. Wystawa"). By rozstrzygnąć sporną - bądź co bądź - kwestię - wezwano na miejsce autorytet w tej dziedzinie - zajmującego się badaniem zapachów naukowca dr. Avery'ego Gilberta, autora książki pt. "Co wie nos" (What the Nose Knows). Ekspert rozwiał wszelkie wątpliwości. - To ryba - wydał bezapelacyjną ekspertyzę, powąchawszy South Street Seaport. Tak więc wiadomo już na prawno, że w South Street Seaport śmierdzi rybą. Tylko nie wiadomo, dlaczego ZS