Jak poinformowała w środę PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska, we wtorek wieczorem do komendy w Łowiczu zgłosili się rodzice 16-latka i powiadomili o zaginięciu syna. Z ich relacji wynikało, że chłopak nie wrócił ze szkoły do domu. Policjanci ustalili jednak, że do szkoły w ogóle nie dotarł. W pokoju nastolatka znaleziono zapiski świadczące, że kupił mapę Szczecina, a matka chłopca przypomniała sobie, że niedawno zginęło jej 500 złotych. Wieczorem z telefonu komórkowego zaginionego na telefon jego starszego brata przyszło kilka sms-ów od rzekomego porywacza. Najpierw żądał on 10 tys., a później 15 tys. zł okupu za uwolnienie chłopca. Policjanci jednocześnie poszukiwali zaginionego i starali się wytropić porywacza. Szybko wyjaśniło się jednak, że 16-latek porannym pociągiem zamiast do szkoły, pojechał do Szczecina. Zatrzymano go na dworcu we Wronkach, gdy podróżował pociągiem relacji Szczecin-Poznań. - Okazało się, że chłopca nikt nie porwał. On sam sfingował to przestępstwo, pisząc do brata żądanie okupu. Młody człowiek chciał uciec z rodzinnego domu i - jak mówił - zobaczyć Nowy Jork - dodała Zielińska. Sprawą 16-latka zajmie się sąd rodzinny i dla nieletnich.