Moudhi, znana dyrektorka szkoły średniej w Rijadzie (Arabia Saudyjska), od pięciu lat próbuje przekonać władze, że kobiety mają takie samo prawo do prowadzenia samochodu jak mężczyźni. Dostarcza im dowodów jeden po drugim, pokazuje, że korzyści przeważają nad zagrożeniami. Dotychczasowe jej starania nie przyniosły jednak skutków, co doprowadziło Moudhi do posłużenia się bardziej praktycznymi metodami. Niedawno usiadła za kierownicą samochodu i wyjechała na ulice stolicy. Zatrzymana przez policję Moudhi pokazała swoje międzynarodowe prawo jazdy. Policjantów jednak ten dokument nie przekonał, co doprowadziło do długiej wymiany zdań, podczas której Moudhi udowodniła im, że ich rozumowanie jest nieracjonalne. Nie zrobiło to na policjantach wrażenia. Mouhdi usłyszała, że musi mieć szofera, który by ją bronił i pomagał jej w razie trudności, jak na przykład awaria samochodu. Szofer na tylnym siedzeniu Kilka dni później Mouhdi znowu usiadła za kierownicą auta. Tym razem jednak zabrała ze sobą szofera, obcokrajowca, który zajął miejsce na tylnym siedzeniu . Jej samochód szybo otoczył tłum mężczyzn, którzy biegli za nią ulicą. Przykuło to uwagę policji. Jakie było zdziwienie oficerów, gdy przedstawiła towarzyszącego jej mężczyznę jako swojego szofera, który znalazł się tam, by "ją bronić i pomóc, gdyby samochód się zepsuł". "Czy nie to właśnie powiedzieliście mi, kiedy zatrzymaliście mnie poprzednim razem?" - powiedziała Mouhdi, a skonsternowani policjanci patrzyli na siebie niepewnie. Mimo to, kiedy poprosiła, żeby zeszli jej z drogi i pozwolili pojechać dalej, odmówili. "Jaki macie powód tym razem?" - zapytała Moudhi. "Mam międzynarodowe prawo jazdy i szofera w samochodzie. W rzeczywistości jestem lepszym kierowcą niż on, lepiej znam ulice miasta i mówię po arabsku, czego on nie potrafi. Dlaczego więc chcecie, żebym to ja siedziała z tyłu, a on prowadził zamiast mnie?" "Nie wolno pani prowadzić samochodu" - brzmiała ich jedyna odpowiedź, po czym kazali jej usiąść z tyłu. "Dobrze - powiedziała Moudi. - Zobaczymy." Moudhi na rowerze Kilka dni później Moudhi znowu wyjechała na ulice. Na rowerze. Jadąc bardzo uczęszczaną ulicą Olayya, wywołała spore zamieszanie. Oczywiście została dostrzeżona przez policję. Policyjny pościg za kobietą był dość zabawny, ponieważ mogła ona przemykać między samochodami i błyskawicznie skręcać w boczne ulice. W końcu jednak udało im się ją zatrzymać, po czym nakazali jej, by zsiadła z roweru. Moudhi nie zawahała się powiedzieć im, co o nich myśli. Ostatecznie jednak musiała porzucić również ten środek transportu. Nie oznaczało to jednak końca jej prób. Najnowsze posunięcie - osioł Kilka dni później Moudhi kupiła osła. Pod wieczór dosiadła zwierzę i ruszyła boczną ulicą prowadzącą z jej domu do ulicy Olayya. Zanim dotarła do głównej ulicy, mieszkańcy miasta rozesłali już wiele sms-ów, informując się wzajemnie o najnowszym przedsięwzięciu słynnej bojowniczki o prawa kobiet. Jak zwykle młodzi mężczyźni tłoczyli się wokół, gwiżdżąc, a ruch uliczny gęstniał, zatrzymując się niemal całkowicie, co powodowało olbrzymie zamieszanie. Oczywiście, zawiadomiono policję. Kiedy policjanci wysiedli ze swoich pojazdów, Moudhi skierowała osła na chodnik i tam odbyła się następująca wymiana zdań: Oficer policji: - Czy wszystko jest w porządku, proszę pani? Wygląda pani, jakby to ująć, jakby pani oszalała. Moudhi: - Dlaczego? No cóż, co pani sobie wyobraża? - Czy zrobiłam coś złego? Złego?! Niech pani tylko spojrzy na siebie! - Dalej, proszę zejść mi z drogi! Nie ma pan prawa mnie zatrzymywać! Mam do tego wszelkie prawo! Nie widzi pani, co pani narobiła?! Nie widzi pani korków i kłopotów, jakie pani spowodowała?! - W jaki sposób może to być moja wina?! Proszę iść i spytać ludzi z tłumu, którzy za mną biegli i gwizdali! Ja tylko używam środka transportu. Nie pozwoliliście mi używać samochodu ani roweru, a teraz chcecie powstrzymać mnie przed jazdą na ośle?! Oficer zwracając się do swoich kolegów zapytał: O co chodzi tej kobiecie? Co z nią zrobimy? - No dalej, z drogi! Będę jeździć na tym ośle codziennie, tak samo jak towarzyszki Proroka? Czy im również odmówiłby pan tego prawa?! Nie, oczywiście, że nie. Ale czasy się zmieniły? - Co się zmieniło?! Sprawy miały się zamienić na lepsze! To prawda, zmieniają się na lepsze? i teraz ulice są zaprojektowane dla samochodów, nie dla osłów. - Ale nie pozwalacie mi prowadzić samochodu, ani nawet jeździć rowerem. Dlaczego? Mam prawo do używania transportu, czy nie mam? Czy nie jestem człowiekiem?! Dalej, z drogi, czy też może jest jakieś prawo zabraniające jeżdżenia na ośle? Nie, nie ma takiego prawa. - Czy potrzebuję do tego prawa jazdy? Nie, nie potrzeba takiego dokumentu. - Więc, dobrze. Z drogi! Wokół Moudhi i policji zebrał się spory tłum. Jedni ją popierali, inni proponowali, by policjanci zdjęli ją ze zwierzęcia siłą i skończyli tę farsę. W pewnym momencie wiadomość najwyraźniej doszła do uszu wyższych władz, bo radioaparaty policjantów zaczęły dzwonić i oficerowie wycofali się z dyskusji. Kiedy Moudhi stwierdziła, że ma przed sobą wolną drogę, powiedziała: "Będę codziennie jeździła na ośle i zażądam, by władze dostarczyły parkingów dla osłów przed sklepami - bo takie jest moje prawo, jak długo nie wolno mi prowadzić samochodu". Wśród gwizdów potępienia i oklasków wsparcia, Moudhi sprowadziła osła z chodnika na jezdnię, i zawróciła w kierunku domu, zastanawiając się, co zrobi następnego dnia. Artykuł udostępniony przez Middle East Media Research Institute. Czytaj na stronie "Saudi Gazette"