Amerykańskie Laboratorium Badawcze Lotnictwa Wojskowego (Air Force Research Lab - AFRL) wpadło na nowy sposób zasilania miniaturowych bezzałogowych samolotów szpiegowskich. Wojsko chciałoby użyć ich w długodystansowych misjach, pozostaje jednak problem z uzupełnianiem napędzającej ich energii. Naukowcy z AFRL stwierdzili, że akumulatory zasilające elektryczne silniki takich maszyn mogłyby być uzupełnianie z napowietrznych sieci wysokiego napięcia. Wystarczy, by samolot przysiadł na jakiś czas na drutach. Co więcej, specjaliści pracują też nad tym, by podczas ładowania samolot zmieniał swój kształt. Wszystko po to, by przypadkowy przechodzień wziął go za niewarty uwagi kawałek śmiecia przyczepiony do drutów. Inżynierowie AFRL są dopiero na początku drogi ku opracowaniu takiego samolotu. Na razie skupili się na tym, w jaki sposób spowodować by MAV (micro air vehicle), który lata z prędkością 74 kilometrów na godzinę. Odnalazł linię wysokiego napięcia i wylądował na niej, nie rozbijając się przy tym. Drugim wyzwaniem jest spowodowanie, by samolot po wylądowaniu zwinął skrzydła i swobodnie zwisał z kabla do góry nogami, przypominając przyczepiony śmieć. Technologie potrzebne do zmiany kształtów zostały już wcześniej opracowane przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych). Dzięki nim skrzydła mogą zostać zwinięte w ciągu kilku sekund, a kadłub zmienia swój kształt. Część ekspertów wątpi w powodzenie badań. Uważają oni, że jeśli na linii wysokiego napięcia wyląduje taki samolot to, w zależności od napięcia przesyłanego dana linią, albo doprowadzi on do spięcia i wyłączenia fragmentu linii, albo ulegnie spaleniu. Pomimo licznych trudności i wątpliwości AFRL chce, by próbne lądowania na liniach odbyły się już w przyszłym roku. Mariusz Błoński