Dokładnie za 50 211 złotych mercedesa 280 SE kupiła firma Geko- Kart z Tarnowskich Gór. Samochód w oryginalnym kanarkowym kolorze wystawiła na aukcję fundacja "Mam marzenie", która zajmuje się spełnianiem marzeń dzieci cierpiących na zagrażające życiu choroby. Aukcja cieszyła się dużym zainteresowaniem. Do licytacji włączyło się 61 osób. - Jesteśmy zaskoczeni ceną końcową, ponieważ to siedmiokrotność wartości materialnej auta - powiedział Grzegorz Chajdaś z fundacji Mam marzenie. "Samochód, będący przez 27 lat pełnoprawnym członkiem rodziny Stanisława Lema, ma szczególne znaczenie dla jego spadkobierców, którzy przekazali go fundacji "Mam marzenie", aby środki uzyskane z aukcji pozwoliły wnieść odrobinę radości w życie nieuleczalnie chorych dzieci. Żywią oni skrytą nadzieję, że przyszły właściciel samochodu okaże się miłośnikiem starych samochodów, fanem twórczości Stanisława Lema lub - co byłoby rozwiązaniem idealnym - jednym i drugim" - napisali na stronie aukcji organizatorzy. - Aby udowodnić, że spełniamy te kryteria, mogę powiedzieć, że mamy na półce może nie wszystkie, ale kilka przeczytanych książek pana Lema, a jako fani motoryzacji nie opuściliśmy z synem żadnego wyścigu Kubicy - powiedział właściciel zwycięskiej firmy, chcący zachować anonimowość. Nie jest to pierwsza aukcja charytatywna, w której przedstawiciele firmy wzięli udział. Od dwóch lat pracownicy firmy są w posiadaniu koszulki piłkarza Ronaldinho. Dochód z tej aukcji zasilił konto Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, w którym leczy się dzieci z chorobami nowotworowymi, najcięższymi wadami wrodzonymi, oparzeniami, ofiary wypadków czy wcześniaki ze skrajnie niską masą urodzeniową. - Na pewno dalej będziemy zainteresowani braniem udziału w takich aukcjach. Oby tylko dochód przekazany był na szczytny cel, a wystawiane były pamiątki po nieprzeciętnych ludziach -powiedział zwycięzca. Samochód z benzynowym silnikiem 2,8 l o mocy 185 KM i z przebiegiem 109 tys. km, przekazała na aukcję rodzina zmarłego w 2006 roku pisarza. Stanisław Lem kupił auto w Berlinie Zachodnim wiosną 1981 roku. Mercedes był regularnie serwisowany w autoryzowanym warsztacie w Berlinie Zachodnim. Wielokrotnie przekraczał granicę pomiędzy Wschodem a krajami po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Jego właściciel wykorzystywał go do przewożenia dóbr nieosiągalnych w komunistycznej Polsce, do których zaliczały się produkty takie jak szynka w puszkach i papier toaletowy. Jednocześnie za oparciem tylnej kanapy przemycana była "Kultura" paryska i inne pisma emigracyjne. Aby zza kanapy wydobyć te niewielkie książeczki - specjalne miniaturowe wydania, przeznaczone do przemytu na terytorium Polski - Stanisław Lem już w kraju w sklepie medycznym zaopatrzył się w szczypce porodowe. - Nie będzie to auto codziennego użytku - zapewnił nowy właściciel samochodu.