Są długonogie i wpadają do mieszkań. To nie samce komara
Są zmorą letnich wieczorów i nieproszone wpadają do mieszkań. Chociaż wielu może sądzić, że długonogie owady to wysysające krew komary, w rzeczywistości zdarza się, że w ogóle się nią nie żywią. Komarnice, bo o nie chodzi, można jednak łatwo pomylić z pożytecznymi owadami, jakimi są wachlarzyny. Jak je rozpoznać?

Są całkiem sporych rozmiarów i niejednokrotnie można je zaobserwować w domach czy mieszkaniach. Mowa o koziułkach, powszechniej znanych jako komarnice.
Komarnice a wachlarzyny. Owady, które nieustannie spotykamy
Małe komary, które latem uprzykrzają pobyt na zewnątrz, to samice, a jak wyjaśnia Dariusz Dziektarz, popularny mit mówi, że (samcem - red.) "jest ten długonogi olbrzym, który często wlatuje nam do domów. W rzeczywistości samiec wyglądem przypomina samicę".
Okazuje się, że koziułki nie są groźne dla ludzi - nie wysysają krwi, a zdarza się, że w ogóle się nie odżywiają. Mogą jedynie irytować wszystkich hodowców warzyw, kiedy larwy komarnicy "opanują" działkę i zaczną podgryzać plony. Dziektarz zwraca uwagę, że koziułki można bardzo łatwo pomylić z innym, pożytecznym owadem, jakim są wachlarzyny.
Chociaż wachlarzyny są łudząco podobne do długonogich stworzeń, larwy tych owadów są "filtratorami rozwijającymi się w zbiornikach wodnych". W jaki sposób więc je odróżnić? Wystarczy przyjrzeć się skrzydłom, a właściwie ich użyłkowaniom i ubarwieniom. Należy mieć na uwadze, że koziułkę spotkamy nie tylko w ogrodzie - może pojawić się również nad stawem.
Kolec u wachlarzyny. Wygląda groźnie, jest bezużyteczny
"Okazuje się za to, że komarnice są nadzwyczaj... czułe. Jak w wielu innych przypadkach, głównym celem ich krótkiego, dorosłego życia są udane gody. Zaloty pomiędzy parą komarnic obejmują choćby 'chwytanie za ręce', czy 'całusy', które samiec składa samicy przed samym aktem" - tłumaczy Dziektarz we wpisie w mediach społecznościowych.
Jednak ich życie nie jest długie i łatwe. Kolec, jaki można zauważyć na końcu odwłoku, może wywoływać strach wśród ludzi. Natomiast jest on niegroźny i w zasadzie bezużyteczny w samoobronie, a służy do składania jaj.
We wpisie wyjaśniono za to, w jaki sposób walczą z intruzami. Jeśli wyczują niebezpieczeństwo, wyrzucają jedną z nóg - cel jest prosty, napastnik ma mieć zajęcie, w czasie gdy owad ucieka. Niestety noga nie odrasta, a wachlarzyny muszą okulawione żyć z jej brakiem.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!