Jak obliczył przywódca sekty, Piotr Kuźniecow - 43-letni białoruski architekt - w maju przyszłego roku nastąpi koniec świata. W oczekiwaniu na ten dzień, sekta zabarykadowała się w pobliskiej jaskini. Jak donosi "Guardian", lokalna milicja próbowała rozmawiać z członkami sekty przez szyb wentylacyjny. Członkowie sekty odmawiają wyjścia. Grożą, że jeśli nie zostaną pozostawieni w spokoju - wysadzą się w powietrze. Sekta liczy 29 członków, w tym czworo dzieci. Jedno z nich ma 16 miesięcy. - Powiedzieli, że nic im nie jest - powiedział "Guardianowi" przedstawiciel lokalnej prokuratury - kazali nam, żebyśmy sobie poszli. W okręgu Penzańskim, gdzie ukrywa się sekta, zima przyszła wcześnie i jest wyjątkowo ostra. Jak jednak stwierdziła szefowa okręgowej prokuratury, Alwetina Wołczkowa, członkowie sekty zapewnili ją, że w jaskini jest ciepło. - Mówią, że mają tam 17 stopni - powiedziała Wołczkowa w rozmowie z "Guardianem". - Mówią, że palą świeczki i lampy parafinowe. Chciałam tam zejść i się rozejrzeć, ale mnie nie wpuścili. Jak donosi "Reuters", z jaskini wydobywają się kłęby dymu, co ma świadczyć o tym, że sekta ogrzewa jaskinię. Jak powiedział reporterom ksiądz z lokalnej parafii prawosławnej, członkowie sekty to "chrześcijanie, którzy uważają, że kościół nie spełnia ich oczekiwań. Sądzą, że świat się kończy, a oni po prostu chcą się uratować". - Uważają się za prawosławnych, nie za sekciarzy. Twierdzą, że są "wybranymi" - mówi ksiądz. Milicjanci nie chcą ryzykować wyprowadzenia członków sekty z jaskini siłą, z powodu obawy o znajdujące się w jaskini dzieci. - Nikt nie chce brać za to odpowiedzialności - powiedziała agencji "Reutera" rzeczniczka loklanej milicji. Jak mówią mieszkańcy wioski Nikolskoje, członkowie sekty przygotowywali się do zejścia do jaskini już od dawna. Jak twierdzą, przez cały październik znosili tam naftę i parafinę. Zgromadzili tam podobno pół tony miodu i dżemów. Jak donosi "Komsomolskaja Prawda", przywódca sekty Kuźniecow nakazał sekcie "przeczekać koniec świata". Sam Kuźniecow nie przeczekuje jednak końca świata w jaskini. Nie zszedł tam razem ze swoimi uczniami. Został we wsi, gdzie aresztowała go milicja, zaalarmowana przez córkę jednego z członków sekty. To on wskazał milicjantom jaskinię. Kuźniecow, jak donosi "Guardian" powołując się na rosyjską prasę, miał zdiagnozowaną schizofrenię. Przez jakiś czas miał zwyczaj sypiać w trumnie. ZS