16 milionów to tylko część, którą z banku wypłacił prawnik Jurij Skoblikow. Jak twierdzi, więcej po prostu nie był w stanie unieść. Po pieniądze - spadek po zmarłym synu - wysłali go emeryci z Nowosybirska. - Przewoziłem je w trzech torbach, a przecież nikt nie mógł się domyślić, że są tam aż tak duże pieniądze. Dwa razy nosiłem z samochodu. Za drugim razem pomógł mi taksówkarz - mówi Skoblikow. Potem prawnik postanowił poznać uroki nocnego życia. Kiedy wrócił nad ranem - jak twierdzi - po milionach nie było śladu. Milicja podejrzewa, że mężczyzna sam ukradł pieniądze i je gdzieś ukrył. Emeryci z Nowosybirska być może pójdą po rozum do głowy i pozostałej części fortuny nie będą już próbowali przewozić w walizkach, a tym bardziej przy pomocy nawet zaufanego prawnika.