Uczestników eksperymentu podzielono na dwie grupy. Jednej pokazano przygnębiający klip wideo, druga obejrzała klip o neutralnej wymowie. Później uczestnikom obu grup zaoferowano wodę. Okazało się, że Ci, którzy widzieli przygnębiający film byli skłonni zapłacić za nią czterokrotnie więcej. Zjawisko wpływu smutku na wydatki jest znane psychologom reklamy od kilku lat. Tym razem jednak naukowcy z czterech uniwersytetów postanowili zbadać, kiedy jesteśmy szczególnie rozrzutni. Dowiedzieli się, że im bardziej smutek skłania nas do skupieniu się na sobie, tym więcej pieniędzy jesteśmy skłonni wydać. Zależność tę zbadano, każąc uczestnikom eksperymentu opisać swój smutek. Ci, którzy użyli więcej zaimków osobowych (ja, mnie, mi itp.) chcieli wydać więcej pieniędzy. Po obejrzeniu filmów uczestników zapytano, czy chcą wziąć udział w kolejnym eksperymencie. Za uczestnictwo w nim każdemu z nich zapłacono 10 dolarów. Następnie proponowano im kupno butelki wody. Ci, którzy widzieli smutny film byli skłonni zapłacić za nią średnio 2,11 USD. W drugiej grupie średnia wyniosła 0,56 dolara. Pomimo tak olbrzymiej różnicy osoby, które oglądały przygnębiający klip, twierdziły, że ich stan emocjonalny nie wpływa na decyzje dotyczące zakupów. To zjawisko, którego się nie zauważa. Problem nie jest podobny do uzależnienia od zakupów, gdy człowiek wie, że pójście na zakupy poprawia mu humor. W tym przypadku ludzie nie wiedzą, że smutek tak na nich wpływa - mówi profesor Jennifer Lerner z Harvardu, która specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących emocji i podejmowania decyzji. Naukowcy doszli do wniosku, że powoduje, iż ludzie bardziej skupiają się na sobie i czują, że ani oni sami, ani to, co posiadają, nie jest dużo warte. To z kolei zachęca do wydawania większych pieniędzy, być może dlatego, by za ich pomocą poczuć się bardziej wartościowym. Edward Charlesworth, psycholog kliniczny, który zajmuje się leczeniem uzależnienia od zakupów, zasugerował, że do takiego postępowania może popychać nas kultura. Często bowiem widzimy reklamy, których bohaterowie są na zakupach szczęśliwi i poprawiają sobie dzięki nim nastrój. Mariusz Błoński