"Człowiek, który nie posiadał stałego miejsca zamieszkania, numeru identyfikacji podatkowej i nie płacił podatków zdołał przekonać pracowników zakładu ubezpieczeń społecznych i banku, że ciotka żyje i ma się dobrze" - napisała gazeta. Siostrzeniec zmarłej w 1999 roku kobiety, który miał dostęp do jej konta, aranżował dowody i fałszował dokumenty potwierdzające, że "ciotka nie może osobiście przybyć, aby pobrać emeryturę". W ten sposób udało mu się przez 12 lat wodzić za nos pracowników banku i zakładu ubezpieczeń społecznych w Lizbonie. Funkcjonariusze stołecznej policji nie ukrywają, że wykrycie oszustwa i znalezienie jego sprawcy nie było najłatwiejszym zadaniem. "Zatrzymany nie był nigdzie zarejestrowany i stale zmieniał miejsce pobytu. Od czasu do czasu pojawiał się w Banku Żywności w Lizbonie. W trakcie śledztwa ustaliliśmy, że w przeszłości ten człowiek-widmo był już podejrzany o inne oszustwa i miał nawet wytoczony proces sądowy" - poinformował przedstawiciel lizbońskiej policji. Osadzony w tymczasowym areszcie oszust został zatrzymany po doniesieniu z zakładu ubezpieczeń społecznych o prawdopodobieństwie "wyłudzenia pieniędzy". Policja ujęła go w ciągu 36 godzin od zgłoszenia.