Stafford wyruszył 859 dni temu, 2 kwietnia 2008 roku, spod wulkanicznej góry Mismi w peruwiańskich Andach. Musiał się zmagać z jadowitymi gadami, owadami, zabójczym klimatem, został dwukrotnie zaatakowany przez tubylców i był uwięziony. Liczbę ukąszeń przez moskity ocenia na 50 tys. Zaledwie kilka godzin przed osiągnięciem celu Stafford zasłabł i osunął się na pobocze. Jednak szybko doszedł do siebie i u celu, na plaży Maruda, wyglądał już całkiem rześko, gdy wskakiwał do oceanu i ściskał się z napotkanymi ludźmi. Wraz z peruwiańskim leśnikiem Gadielem Cho Sanchezem Riverą, który przyłączył się do niego jesienią 2008 roku i towarzyszył mu na końcowym etapie, odżywiał się drapieżnymi piraniami, ryżem i fasolą. Drogę przez dżunglę torował sobie maczetą. Amazonka jest jedną z najdłuższych rzek świata - według danych brazylijskich ma ponad 6,5 tys. km, a według danych peruwiańskich nawet ponad 7 tys. km. O palmę pierwszeństwa spiera się z Nilem. Wiadomo o co najmniej sześciu ekspedycjach wzdłuż biegu Amazonki, ale uczestnicy tamtych wypraw korzystali z łodzi. Stafford postanowił przejść wzdłuż Amazonki, by uzmysłowić światu, zwłaszcza młodzieży, jak ogromne znaczenie ma ta rzeka dla świata. Jego wyprawę wspierało kilka organizacji wyższej użyteczności m. in. Prince's Rainforest Project założona przez księcia Walii Karola w 2007 roku. Rejon Amazonii porasta tropikalna roślinność nazywana zielonymi płucami świata. Brytyjski śmiałek liczy na to, że jego wyprawa skłoni ludzi do sięgnięcia do kieszeni i finansowego wsparcia organizacji charytatywnych, stawiających sobie za cel naukę młodzieży szkolnej o Amazonii i występujących przeciwko rabunkowej gospodarce zasobów tego regionu. W czasie przemarszu przez Peru, Kolumbię i Brazylię największym wyzwaniem dla Stafforda było fizyczne i psychiczne wyczerpanie. Do celu pchała go osobista ambicja, pomoc i poparcie, które otrzymał od ludzi. Kontakt ze światem utrzymywał za pomocą blogu sponsorowanego przez Energy Brokers oraz portalu YouTube.