Okazało się, że właściciel założył dziesięć lat temu kamery w sypialniach, łazienkach i salonach wynajmowanych przez siebie dwóch mieszkań. Od dziesięciu lat podglądał ich najemców - m.in. pod prysznicem i w łóżkach. Bawarczyk przyznał się do podglądania najemców, nie wiadomo jednak, czy przyznał się do seksualnych motywów. Mimo to, policja nie ma wątpliwości. - Jeśli ktoś instaluje kamerę w łazience, to jak myślicie, po to, żeby sprawdzać, czy jest porządnie wymyta? - pyta rzecznik bawarskiej policji Ulrich Poepsel.