Do incydentu doszło w oficjalnej rezydencji premiera przy Downing Street podczas wręczania nagród za przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu. Jednym z nagrodzonych był Dan Glass z "Plane Stupid", organizacji, która zajmuje się walką z rozszerzeniem lotniska Heathrow i wpływem lotnictwa na globalne ocieplenie. Rzecznik tej organizacji Graham Thompson powiedział później, że celem "przyklejenia się" miało być przekonanie Browna, by "trzymał się swoich obietnic związanych z ochroną środowiska". Dodał, że Glassowi udało się przemycić w slipkach niewielką ilość kleju do siedziby premiera. - Moja lewa ręka była cała w superglue i kiedy ściskałem mu (premierowi) dłoń prawą ręką, lewą przykleiłem do jego rękawa - opowiadał później Glass. - Po prostu się do niego przykleiłem i dopiero po 20 sekundach udało mu się oderwać. To naprawdę bolało. Musiał parę razy pociągnąć, zanim się udało. Robił dobrą minę do złej gry. Ale chyba nie traktował mnie poważnie - powiedział aktywista. Glass spędził w siedzibie premiera około 40 minut. Kiedy wyszedł próbował jeszcze przykleić się do bramy, jednak skutecznie przeszkodził mu strażnik. Przedstawiciel Gordona Browna potwierdził, że wymiana uścisków ręki miała miejsce, jednak zaprzeczył jakoby Glass przykleił się do premiera. - Na jego rekach mogło być coś kleistego, ale moment kiedy dotykał premiera trwał zaledwie kilka sekund. Nie było żadnej lepkości, która mogłaby mieć jakiekolwiek znaczenie - dodał przedstawiciel. - To z pewnością nie był poważny protest. Raczej z przymrużeniem oka - zapewnił.