Dziennikarze obliczyli, że jeśli każdy z 10 mln Białorusinów wyłoży po 173 dolary, to uda się zebrać wystarczającą kwotę na obsługę tegorocznych rat 34 miliardowego zadłużenia. Skarbonka ustawiona na jednej z ulic Mińska szybko się zapełniała, ale kwoty do niej wkładane były raczej symboliczne. Najczęściej mieszkańcy stolicy wspomagali akcję banknotami o nominale 1000 rubli, czyli o równowartości 40 groszy. Równocześnie wielu przechodniów wskazywało na fundusze będące w dyspozycji prezydenta Łukaszenki, jako wystarczające na spłatę białoruskiego długu. Inni powątpiewali czy naród jest w stanie zebrać potrzebną kwotę, a kolejni deklarowali, że zamiast na państwo woleliby dać pieniądze potrzebującym. W rzeczywistości pieniądze zebrane do skarbonki poszły nie na spłatę długu lecz właśnie na pomoc dla małego chłopca Piotra Natoczeha który cierpi na rzadką chorobę genetyczną. Włodzimierz Pac, Mińsk