Z listy prezentów skrzętnie przechowywanej w Departamencie Stanu jasno wynika, że rodzaj prezentów w dużej mierze zależy od upodobań danego amerykańskiego przywódcy. Prezydenci Jimmy Carter, Ronald Reagan i George Bush senior mieli rancza, dostawali więc np. siodła. Bill Clinton był miłośnikiem golfa, otrzymywał więc podarunki ściśle związane z tym sportem. George W. Busha przed zamachami z 11 września otrzymał kilka par zdobionych kowbojskich butów. Później jednak prezenty zaczęły odzwierciedlać nową rzeczywistość, choćby japońska tradycyjna strzała z napisem "By zwalczyć zło i przywrócić pokój na ziemi", czy też kilka obrazów ukazujących walkę św. Jerzego ze smokiem. Wśród prezentów są też wyjątkowo drogie, niezwykle tanie i nietypowe. Saudyjczycy sprezentowali Bushowi obraz olejny wart milion dolarów, Włosi alabastrową rzeźbę. Najtańsze prezenty amerykański przywódca otrzymał z Maroka - wart 3 dolary pojemnik z błystkami na ryby - i od... prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - książkę o walce z terroryzmem w miękkich oprawkach. Na szczególną uwagę zasługuje jednak prezent od brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira: prezydent USA dostał kosmetyczkę, co prawda ze złotym monogramem i wycenioną na 350 dolarów. Nie wiadomo, dlaczego Blair dał Bushowi właśnie kosmetyczkę. Niektórzy doszukują się związku z uwagą Busha podczas pierwszego spotkania, że obaj... używają takiej samej pasty do zębów.