Nieświadoma niczego z początku widownia nagrodziła jego "realistyczny" występ owacjami. Samobójstwo, którego o mały włos aktor nie popełnił naprawdę podrzynając sobie gardło, było jedną ze scen sztuki "Maria Stuart" Schillera. Do fatalnej pomyłki doszło w weekend w czasie gościnnego występu teatru z Hamburga. - Gdyby aktor przyłożył sobie nóż z odrobinę większą siłą albo nawet zadał cios w tętnicę, prawdopodobnie wykrwawiłby się na scenie - powiedział gazecie "Oesterreich" lekarz zajmujący się Hoevelsem. Przedstawiciele wiedeńskiego teatru podkreślili, że bardzo żałują, iż doszło do wypadku, ale wina leży po stronie grupy teatralnej z Niemiec. Policja wszczęła dochodzenie; śledczy nie wykluczyli, że noże mógł podmienić zazdrosny rywal 30-letniego aktora - poinformowano.