Scott Anthony Gomez Jr. już raz uciekł z więzienia. Szybem wentylacyjnym dostał się na dach, a następnie spuścił się na ziemię przy pomocy sznura z misternie związanych prześcieradeł. Udało mu się zmylić strażników, jednak pościg dopadł go po dwóch dniach. Za drugim razem - w 2006 roku - miał jeszcze mniej szczęścia. Próbował powtórzyć scenariusz pierwszej ucieczki, jednak tym razem mniej więcej w połowie drogi z dachu na ziemię - na wysokości około 13 metrów - kunsztownie związane prześcieradła nie wytrzymały. Gomez Jr. spadł i dotkliwie się poranił. Dziś niedoszły Houdini pozywa władze hrabstwa nadzorujące więzienie, ponieważ - jego zdaniem - to właśnie one odpowiadają za jego obrażenia. Jakim cudem? Bo pozwoliły mu uciec. "Nie zrobili niczego, by zapewnić bezpieczeństwo w więzieniu oraz zapobiec ucieczkom" - czytamy w pozwie sądowym przygotowanym przez prawnika. Gomez Jr. nie omieszkał również wytknąć władzom, że po swojej pierwszej ucieczce uprzedzał, że dość łatwo jest uciec z więzienia. Nieudolny uciekinier twierdzi dodatkowo, że w wiezieniu doświadczał przemocy ze strony strażników. W swoim pozwie nie wymienia wysokości odszkodowania, o jakie się ubiega. A.W.