Lodziarz handlował marihuaną. Kto chciał, mógł dokupić sobie do porcji lodów kilka dżointów. Pogłoski o sprzedawcy lodów i marihuany krążyły po hrabstwie Berien już od jakiegoś czasu. - Zastępca szeryfa John Hopkins usłyszał charakterystyczny dzwonek nadjeżdżającego wozu lodziarza - czytamy w oficjalnym oświadczeniu biura szeryfa hrabstwa. - Lodziarz wjeżdżał do "trailor parku" (potoczna nazwa osiedla zamieszkanego przez uboższych obywateli, żyjących w przerobionych na mieszkania przyczepach kempingowych). Wiceszeryf Hopkins postanowił przyjrzeć się bliżej podejrzanemu lodziarzowi i jego wanowi. Zatrzymał samochód i - jak głosi oświadczenie - "poczuł zapach marihuany zmieszany z zapachem tutti frutti i różnymi innymi". Po przeszukaniu samochodu zastępca Hopkins wykrył kilka opakowań marihuany pod deską rozdzielczą. 36 - letni lodziarz został oskarzony o "posiadanie narkotyku z zamiarem rozprowadzenia".