Historyczna wieś Polonezkoy (Adampol), która została założona dla i przez Polaków, znajduje się po azjatyckiej części Bosforu. Na niewielkim pagórkowatym obszarze porośniętym drzewami rozsiane są domki mieszkańców; jest kościół katolicki, a także cmentarz, na którym przeważają tablice z polskimi nazwiskami. Dzieje miejscowości sięgają 1842 roku, kiedy to na podstawie decyzji (a także dzięki funduszom) Adama Czartoryskiego powstała tam polska osada. Jako pierwsi sprowadzili się do niej uchodźcy z Polski po powstaniu listopadowym 1831 r. Później dołączali do nich uczestnicy Wiosny Ludów 1848 roku i wojny krymskiej 1853 r. Antoni Wilkoszewski, wójt Polonezkoy, chwali się, że już cztery pokolenia jego rodziny zamieszkują tę wioskę. Mimo że Polacy stanowią obecnie zaledwie 10 proc. mieszkańców tej 800-osobowej osady, to już tradycją się stało, że nasz rodak jest wybierany na wójta. Wilkoszewski nie potrafi jednak dać precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, z czego to wynika. Może to z sympatii, może z dobrej opinii o Polakach - zastanawia się. Wójt narzeka jednak, że język polski zanika w miejscowości. - W latach 60., 70. można było się dogadać po polsku. Gdyby wówczas zatrzymać się przy którejkolwiek kawiarni przy ulicy i zapytać o coś w naszym języku, otrzymalibyśmy odpowiedź. Później sporo ludzi wyjechało do Austrii i Niemiec - ubolewa. Jak mówi, z powodu wyjazdu niemal całego pokolenia za granicę przez długi czas nie było ślubów polskich, a co za tym idzie - dzieci. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 90., kiedy kolejne pokolenie zaczęło się żenić i powiększać społeczność polską. Wilkoszewski tłumaczy, że język polski powoli zanika również z powodu odmiennego stylu życia dzisiejszej Polonii w Turcji. Dawniej - wspomina - polskie dzieci przebywały we własnym środowisku i co za tym idzie rozmawiały głównie w języku ojczystym. - W tej chwili dzieci idą do tureckiej szkoły w Stambule i język polski jest na drugim planie. Jednak dużo zależy w tej sprawie od rodziców - diagnozuje wójt. Mimo że Polacy są mniejszością w Polonezkoy, ich społeczność do dziś kształtuje charakter całej miejscowości. Przetrwanie przez 165 lat tej enklawy polskości, kultywowanie języka, kultury, religii i obyczajów kraju przodków uważane są za fenomen w skali światowej. - Chyba wszyscy się wzruszyliśmy, że taka wysepka stworzona przez ludzi, którzy byli uchodźcami po powstaniach narodowych, się uchowała i zachowała polskość - mówił dziennikarzom szef polskiej dyplomacji, który spotkał się z mieszkańcami wioski. Daniel Ohotski cieszy się, że młodzi urodzeni w Turcji Polacy czują się związani z naszym krajem. Jak mówi, stara się kultywować język przodków i mimo tego, że mieszka w tym kraju od urodzenia, z dziećmi rozmawia w domu po polsku. Jego zdaniem Turcja inaczej patrzy teraz na skupisko Polaków niż w przeszłości. - Dziś Turcja to kraj, który chce wejść do Unii, a Polacy to ich ulubiony naród - mówi. Według niego jesteśmy cenieni za solidność i dotrzymywanie słowa. - Dzięki temu bardzo dobrze nam się żyje - podkreśla Ohotski. Odmienność osady, ze względu na fakt zamieszkiwania jej przez Polaków, stała się jej znakiem firmowym i magnesem przyciągającym tureckich turystów. Znaczna część mieszkańców korzysta finansowo z tego, że wieś stała się popularnym miejscem wypoczynku weekendowego dla mieszkańców oddalonego o zaledwie 15 km Stambułu. Ohotski prowadzi hotel, jego sąsiad Antoni Dochoda ma sporą, bo mogącą przyjąć ponad 200 gości restaurację; nie brakuje też pensjonatów, kafejek czy sklepów. Dochoda tłumaczy, że turystyka w miejscowości rozwija się już praktycznie od stu lat. - Po 1910 roku zaczęli tu przyjeżdżać różni goście. Ci, którzy lubili naturę, przychodzili tu pieszo lub przyjeżdżali konno. Nie było jeszcze drogi. Te asfaltowe, którymi dziś można dojechać, powstały dopiero 30 lat temu - zwraca uwagę. Sędziwy już mężczyzna zaznacza, że do Turcji przyjechał jego pradziadek podczas wojny krymskiej. - Ja się tu urodziłem, ojciec się tutaj urodził, podobnie dziadek - mówi, podkreślając, że mimo iż czuje się Turkiem, nie zapomina o tym, że jest też Polakiem. - Jak gra Polska z Niemcami, to trzymam kciuki za Polskę. Dziś wieczorem Turcja będzie grać z Niemcami, oczywiście będę za Turcją, ale jak Polska z Turcją gra, to jest bardzo trudno. Tutaj studiowałem, byłem w wojsku, zintegrowaliśmy się z tym krajem - zamyśla się. Mimo wszystko Dochoda, gdy nastała taka możliwość, zwrócił się o przyznanie polskiego obywatelstwa. Na 150-lecie Adampola (historyczna nazwa miejscowości) osobom z polskimi korzeniami zaproponowano obywatelstwo naszego kraju. Poza sentymentalnym ma to też aspekt praktyczny, bo ułatwia podróżowanie po całej Europie. W Polonezkoy znajdują się ważne miejsca pamięci narodowej: cmentarz - miejsce pochówku uczestników powstań listopadowego i styczniowego, a także Wiosny Ludów; jest też zabytkowy kościół z 1914 roku, a także "Dom Pamięci Zofii Ryży". W tym ostatnim w czterech izbach zgromadzono dokumenty, fotografie, historyczne wydania książek, stroje oraz inne pamiątki dokumentujące historię miejscowości. Wizerunek Polonezkoy wykorzystywany jest przez władze tureckie. Ostatnio w 2009 r. przy okazji II Światowego Forum Cywilizacji w Stambule otwarto wystawę historyczną obrazującą przykłady ludzi i społeczności, które na przestrzeni wieków znalazły w Turcji schronienie przed prześladowcami. Wystawę otwierały informacje o polskiej osadzie. Wieś odwiedzili prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, a także Lech Kaczyński.