Zatrzymano dyrektora placówki i jego dwóch pracowników - poinformowała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że w ośrodku "dorabiano" w ten sposób od dłuższego czasu. - Gdy policjanci weszli na jego teren ruch był taki, jakby placówka normalnie działała choć miała być nieczynna do kwietnia. Szybko wyszło na jaw, że praca rzeczywiście wre tyle, że nielegalna - powiedziała Kędzierzawska. Policjanci w garażu na zapleczu przyłapali dwóch mężczyzn: 23- letniego Michała M. i 29-letniego Sylwestra T., którzy rozbierali na części toyotę avensis. - Zarzekali się, że to nie ich auto, tylko kierownika ośrodka, ten z kolei, że samochód należy do nich. Tuż obok policjanci znaleźli rozebranego na części passata. Na posesji odkryli także audi A6, a w domkach rekreacyjnych mnóstwo części samochodowych, popakowanych, posegregowanych i gotowych do wysyłki - mówiła Kędzierzawska. Dalsze przeszukania były również owocne. "W pawilonie biurowym policjanci natrafili na plantację marihuany. Znaleźli 24 doniczki z jej krzakami i gotowy susz. Pokój był przystosowany do uprawy, wyposażono go w specjalne lampy i urządzenia utrzymujące właściwą temperaturę. Kolejne 12 doniczek znaleziono w stojącym obok budynku" - poinformowała policjantka. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że na terenie ośrodka wypoczynkowego rozebrano co najmniej kilkadziesiąt aut - toyot, volkswagenów, fordów i audi - skradzionych prawdopodobnie w Warszawie i jej okolicach. Ich części trafiały na giełdy samochodowe lub były oferowane w internecie. - Policjanci zatrzymali dyrektora ośrodka 31-letniego Jarosława K. a także Michała M. i Sylwestra T. Ci ostatni przewijali się już w sprawach związanych z przestępczością samochodową - zaznaczyła Kędzierzawska. Jak dodała, sprawa jest rozwojowa.