Latająca świnia pojawiająca się na koncertach Pink Floyd od czasu wydania w 1977 grupy albumu "Animals" zerwała się z lin i odleciała w nieznanym kierunku podczas ubiegłotygodniowego Coachella Valley Arts and Music Festival. Organizatorzy festiwalu zaoferowali 10 tys. dol. nagrody dla szczęśliwego znalazcy wielkości dwupiętrowego budynku dmuchanej świni - należącej do Rogera Watersa, byłego lidera grupy. Podczas feralnego koncertu Rogera Watersa świnia zachęcała do głosowania na Barakka Obamę w zbliżających się wyborach prezydenckich. Po nagrodę zgłosiły się dwie rodziny z pustynnego miasteczka La Quinta w południowej Kalifornii, które odnalazły plastikowe pozostałości po latającym prosiaku na swoich podwórkach. - Nawet nie wiedzieliśmy skąd pochodziła taka ilość plastikowych śmieci, myśleliśmy że ktoś zrobił na głupi kawał, dopiero potem z telewizji dowiedzieliśmy się o "zaginięciu" i związanej z nim nagrodą - powiedziała, jedna ze szczęśliwych znalazców, Susana Stolz agencji Reutera. - Od tego czasu sąsiedzi opowiadają o nas "świńskie" dowcipy - żartuje sąsiadka Susana, Judy Rimmer, także "szczęśliwa" znalazczyni. -Za to nasze dzieci, które zostawiły sobie trochę pamiątek, są dumne z całego wydarzenia - dodaje Susana Stolz. Poza nagrodą obie rodziny otrzymały dożywotnie bilety wstępu na Coachella Valley Arts and Music Festival.