Wołodimir Maksimiczuk opowiada, jak chciał nabrać do wiadra wodę ze studni. W twarz uderzył go intensywny zapach paliwa. Mężczyzna przybliżył zapalniczkę i wybuchnął płomień. - Wyciągam wiadro, a woda cała żółta - mówi Maksimiczuk. Mieszkańcy twierdzą, że zanieczyszczenie mogło nastąpić po wycieku paliwa z miejscowego zakładu produkującego oleje, margarynę i mydła. - Nie ma żadnego wycieku. Zapewniam wszystkich jako specjalista, ponieważ pracuję tu już niejeden rok - zapewnia mieszkańców Galina Czerwińska, inżynier winnickiego zakładu "Oliezirkombinat". Taka odpowiedź mieszkańców nie zadowala. Winnickie władze obiecują ogłosić wyniki ekspertyzy wody dopiero za tydzień. W tym czasie mieszkańcy będą musieli kupować wodę w sklepie.