Jak zauważa "Guardian" - to rygorystyczne prawo faktycznie przypomina szariat - w Sudanie choćby, przypomnijmy, kobieta nosząca spodnie naraża się na karę chłosty. Jest to jednak prawo jak najbardziej rodzime. Francuskie. Sięga początków XIX w. W Paryżu, oczywiście, nikt tego prawa nie przestrzega. Uznaje się je za zabawny zabytek, podobnie, jak amerykańskie kazuistyczne "prawne skamieliny", zakazujące tornadom wstępu na teren opery czy zezwalajace mężom bić żony tylko w określone dni tygodnia i przedmiotem nie grubszym od kija od szczotki. Wracając do paryskiego prawa: w 1892 r. zezwolono kobietom nosić spodnie do konnej jazdy, a w 1909 roku - rozszerzono zezwolenie na rowery. Jak z przekąsem zauważyła Evelyne Pisier, prawniczka i obrończyni praw kobiet, autorka książki "Le Droit des Femmes" (prawa kobiet), prawo to nagminnie łamią paryskie policjantki, które przepisy zobowiązują do noszenia spodni mundurowych.