"The Guardian" opisuje słodko-gorzką historię panny młodej, która tuż przed weselem postanowiła rozstać się z narzeczonym. Matka 27-letniej Quinn nie chciała, by dzień niedoszłego ślubu córki został całkowicie spisany na straty i postanowiła zaprosić na przyjęcie, za które zapłacono wcześniej 35 tysięcy dolarów, bezdomnych i ubogich z kalifornijskiego miasta Sacramento. Co ciekawe, niedoszłe przyjęcie ślubne, na które ostatecznie zaproszono najuboższych, miało miejsce w ekskluzywnym Citizen Hotel. Wykwintne było również menu zaserwowane bezdomnym, którzy mogli posilić się gnocchi, łososiem czy polędwicą wołową oraz sałatami. "Choć mój mąż i ja byliśmy bardzo zasmuceni losem naszej córki, to widok tych ludzi, mających tak wiele radości z posiłku, był bardzo budujący" - komentuje Kari Duane, matka Quinn. Rodzice panny młodej zapłacili za 120 gości weselnych, natomiast w hotelu pojawiło się 90 najuboższych mieszkańców Sacramento. Wielu z nich przybyło na przyjęcie w galowych strojach. Wśród szczęśliwych gości była Erika Craycraft wraz z mężem i piątką dzieci. Jak przyznała, często ma problem z zapewnieniem dzieciom trzech posiłków dziennie. "To był wspaniały gest" - skomentowała decyzję matki niedoszłej panny młodej. Ta - co w pewnym sensie zrozumiałe - natomiast nie pojawiła się na przyjęciu. Wkrótce wylatuje do Belize. Zamiast Landona Borupa, który miał zostać jej mężem, Quinn Duane będzie towarzyszyła matka. 27-latce nie udało się bowiem uzyskać zwrotu kosztów wycieczki.