- Proszę, nie ulegajmy pokusie przepychu, światowej wielkości! Kościół musi być pokorny jak Jezus, który ogołocił się ze wszystkiego, który stał się ubogim, aby nas ubogacić - wskazywał Franciszek podczas spotkania z duchowieństwem w katedrze świętego Marcina. "Kościół pokorny" Wyraził przekonanie, że "piękny jest Kościół pokorny, który nie odgradza się od świata i nie patrzy na życie z dystansem, ale w nim przebywa". - Wyzbądźmy się nadmiernej troski o siebie samych, o nasze struktury, o to, jak postrzega nas społeczeństwo - apelował. Przywołał postać prześladowanego w czasach komunizmu kardynała Jana Chryzostoma Korca, zmarłego w 2015 roku. - Uderzył mnie pewien szczegół z historii kardynała Korca. Był kardynałem jezuitą, prześladowanym przez reżim, więzionym, zmuszanym do ciężkiej pracy, aż zachorował. Kiedy przybył do Rzymu na Jubileusz 2000 roku, wszedł do katakumb i zapalił lampkę w intencji swoich prześladowców, prosząc o miłosierdzie dla nich. To jest Ewangelia - oświadczył papież wśród braw. List biskupa o nuncjuszu Odchodząc od tekstu przygotowanego wystąpienia, Franciszek opowiedział także o liście, jaki otrzymał od biskupa na temat jednego z nuncjuszy. Jak ujawnił, biskup napisał mu: "Byliśmy 400 lat pod okupacją Turków, 50 lat w komunizmie, ale siedem lat z tym nuncjuszem to było coś gorszego". Zwracając się do duchownych, żartobliwie skrytykował 50-minutowe kazania z komentarzami, których ludzie nie rozumieją. Kazanie - mówił - nie może trwać dłużej niż 10 minut, bo po ośmiu minutach ludzie tracą uwagę. Papież, który przybył do katedry z Pałacu Prezydenckiego, podkreślił następnie, że powiedział szefowej państwa Zuzanie Czaputovej, że "Słowacja jest poezją". Czytaj też: Watykan. Franciszek do karmelitów bosych: Światowość w Kościele gorsza niż czasy papieży z konkubinami